Jako panna była śliczna.
A do tego sympatyczna.
Wszyscy bardzo ją lubili,
podziwiali i chwalili.
Bo ta niby róża polna
była wyjątkowo zdolna.
I od dziecka była sławna.
Dla niektórych rzecz niestrwna.
Wyszła za mąż, była damą,
dobrą żoną oraz mamą.
A do tego, daję słowo,
była kochaną synową.
Oraz dobrą córką, siostrą.
Bardzo skromną, przy tym prostą.
Mądra i niesamowita.
Niebywale pracowita.
A gdy dożyła jesieni
los jej całkiem się odmienił.
Niziutka emeryturka.
Sił zabrakło. To nie bzdurka.
Dzisiaj żyje w samotności.
Rzadko kiedy miewa gości.
I jest już babcią sędziwą.
Ma wnusię i jest szczęśliwą.
Smutna wdowa. Już nie piękną.
Ale babcia uśmiechniętą.
Której serce słabnie, drży
i uśmiecha się przez łzy.
Halina Gąsiorek-Gac
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz