Hula wiatr i wieje,
strąca liście z drzew.
Gwiżdże, świszcze, huczy.
To jest jego śpiew.
Wieje, zieje chłodem,
że aż szczypie w ręce.
I chłodem maluje
na twarzach rumieńce.
Czasem ledwo dyszy.
Mocno dmucha znów.
Zrywa kapelusze
albo czapki z głów.
To leci na pola.
Trafia na pobocze
i przydrożnym wierzbom
zaplata warkocze.
Albo na kominie
kopcącym przysiada
i słucha jak babcia
bajki opowiada...
Halina Gąsiorek-Gacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz